Zawarcie uznanego przez Rzeczpospolitą związku małżeńskiego z obywatelem lub obywatelką Polski pozwala na uzyskanie wolnego dostępu do polskiego rynku pracy. Dotyczy to każdego obywatela obcego państwa, który zechce mieszkać i pracować na terenie naszego kraju, zarówno stale, jak i czasowo. Każdy rząd kradł i każdy będzie. Ale ten kradnie na żywca i jawnie. 70 mln Sasin, respiratory, o których ktoś słyszał i ich nie ma. A nam rzucą ochłapy, żebyście za bardzo nie narzekali. Mamy robić dzieci. Nieważne zdrowe, chore czy umierające w łonie matki. Mamy pracować, żeby płacić im jak najwięcej podatków. W Polsce przyjęło się, że oznacza to 8 godzin dziennie. Przy 5 dniach pracy w tygodniu skutkuje to 40 godzinami pracy w tygodniu. W przypadku pracy na pół etatu — 40 godzin tygodniowo dzieli się na pół. Wychodzi z tego 20 godzin tygodniowo, które można zagospodarować np.: w ramach 5 dni pracy po 4 godziny dziennie; w ramach 4 dni Korzyści z zakupu apartamentów inwestycyjnych. Apartamenty inwestycyjne są sprzedawane zwykle jako wykończone pod klucz, co znacznie ułatwia i przyspiesza wynajem mieszkania. Nie trzeba samodzielnie zajmować się sprawami wykończenia wnętrz, co jest szczególnie istotne, gdy apartament jest położony na drugim końcu Polski. Prozaicznym powodem, dla którego czasami warto podjąć pracę za minimalną krajową jest prowadzenie drobnej, jednoosobowej działalności gospodarczej. Jeśli możesz ją wykonywać np. popołudniami, to warto podjąć zatrudnienie w innej firmie na umowę o pracę. Dzięki temu zyskasz nie tylko dodatkowe źródło dochodów, ale także Wysokie zarobki, idylliczne krajobrazy zachęcają do obrania tego kierunku. W tym kraju główną metodą poszukiwania pracy jest korzystnie z sieci poleceń. Szwecja – w znalezieniu pracy pomagają publiczne służby zatrudnienia, EURES, agencje, jednak podobnie jak w Szwajcarii bardzo ważne są kontakty osobiste. Cena za metr kwadratowy zaczyna się od 10 000 euro i rośnie w zależności od prestiżu okolicy. Nic dziwnego, że najdroższe mieszkania na świecie są sprzedawane w Monako. Wynajem mieszkania kosztuje średnio 3500 euro miesięcznie. Dodaj do tej kwoty rachunki za media w wysokości 400-700 euro i uzyskaj cenę mieszkania do wynajęcia w RpkBea. Odpowiedzi ohyou odpowiedział(a) o 20:41 Pracować nie warto głównie dlatego, że zarobki są niskie. W Polsce średnia krajowa to życie na podobnym poziomie jak z niską pensją w bardziej rozwiniętych krajach. Koszty życia w Warszawie już są porównywalne do krajów, w których zarabia się w euro xDA mieszkać? Jak kto lubi, ja nie mam nic do zarzucenia. Są mieszkania w lepszych i gorszych miejscach, są sensownie zagospodarowane tereny i zupełnie bez sensu. Ludzie wszędzie są głupi, nie tylko w Polsce są menele, madki "aletotylkodziecko", różne inne patole. blocked odpowiedział(a) o 20:33 niska pensja pracownikakorupcjałapówki blocked odpowiedział(a) o 20:55 odpowiem troche inaczej, mowie po polsku mam za soba polska podstawowke, ale w Republice Czeskiej czyli na Zaolziu w poblizu Czeskiego Cieszyna, Polska jest dla mnie kraj sercu bliski,ale rownoczesnie zamieszkac na stale bym nie chcial poniewaz jestem obywatelem czeskim,ale narodowosc mam Polska, a zyje i pracuje obecnie w PRADZE, i zastanawiam sie kiedys w przyszlosci nawet z Czech wynies do panstwa gdzie sa za ta sama práce o wiele lepsze zarobki i wrunki Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Jaką decyzję podjąć, gdy stajemy przed wyborem: praca w Polsce czy za granicą? Jakie są wady i zalety opuszczenia ojczyzny w celach zarobkowych? A może zastanawiasz się, na co w ogóle zwrócić uwagę podczas swoich rozważań. Dziś postaramy się odpowiedzieć na te oraz inne pytania, związane z pracą za granicą. Zastanów się, czy naprawdę tego chcesz Przed podjęciem każdej decyzji należy dokładnie rozważyć, czy aby na pewno wyjazd za granicę w celach zarobkowych jest tym, co na te chwilę nam odpowiada. Nie podejmuj pochopnej decyzji, porozmawiaj ze znajomymi, którzy wybrali pracę za granicą, poczytaj w Internecie różne blogi i przede wszystkim – poświęć dłuższą chwilę na zastanowienie się. Bardzo często taki wybór podejmują osoby po kolejnej nieudanej rozmowie kwalifikacyjnej. Ale należy zadać sobie pytanie – czy za granicą pójdzie Ci lepiej? Czy jesteś na tyle charyzmatyczną i wytrzymałą osobą, by sprostać przeciwnościom losu? Życie na obczyźnie nie zawsze jest łatwe, brak znajomości języka i tęsknota za rodziną potrafią dać się we znaki. Celem naszego artykułu nie jest zniechęcenie Cię, do podjęcia takiej decyzji. Chcemy zwrócić uwagę na to, aby przed wyjazdem gruntownie przemyśleć wszystkie za i przeciw. Praca za granicą – wady i zalety Oto aspekty, które naszym zdaniem warto wziąć pod uwagę. Zapoznaj się z nimi, aby podjąć świadomą decyzję i nie działać pochopnie. Wady Pamiętaj, że decydując się na taki wyjazd, najczęściej najbliższych zostawiasz w swoim kraju. Tęsknota za rodziną i przyjaciółmi może utrudnić Ci zaaklimatyzowanie się w nowym miejscu. A zanim nawiążesz nowe znajomości, może upłynąć trochę czasu. Przygotuj się na to i zapowiedź swoim bliskim, że będziesz potrzebował ich wsparcia, wiadomości i chatów. Poczucie samotności może potęgować brak znajomości języka. W zależności od kraju do którego się wybierasz, różne będzie nastawienie rodowitych mieszkańców. W Anglii z pewnością masz większe szanse na dobrą pracę bez znajomości języka, natomiast w Austrii chcąc godnie żyć, język niemiecki jest obowiązkowy. Na początku oczywiście może to nie być aż tak istotną kwestią, jednak po jakimś czasie, aby osiągnąć sukces, trzeba będzie włożyć dwa razy tyle wysiłku. Zalety Należy wziąć pod uwagę, również pozytywne aspekty pracy za granicą. Przede wszystkim, taki wyjazd może być bardzo rozwijający. Zyskujesz możliwość by uzupełnić wiedzę czy nabyć nowe umiejętności. Praca za granicą to również możliwość, by w krótkim czasie rozwinąć dodatkowe kompetencje pod kątem awansu lub przesunięcia na nowe stanowisko. Pozwoli to osiągnąć satysfakcję finansową i życiową, zapewnić utrzymanie swojej rodziny, jak również rozwinąć własne zainteresowania. W przypadku podejmowania każdego kolejnego zlecenia, pracodawcy będą doceniali Twój rozwój i poszerzane kompetencje. To z pewnością motywuje do dalszej pracy. Wspominaliśmy wcześniej o braku znajomości języka. Owszem, dla niektórych może to być sporą przeszkodą, jednak warto potraktować to jako szansę do szybkiego przyswojenia języka. Z pewnością już po upływie pierwszych tygodni poznasz lokalne powiedzenia oraz zwroty – charakterystyczne dla Twojej branży. Jeżeli masz opór w posługiwaniu się językiem obcym, szybko się go pozbędziesz, ponieważ „wymusi” to na Tobie sytuacja, w której się znalazłeś. Wyjazd za granicę, to również możliwość otrzymania czystej karty. Jeżeli masz potrzebę zmiany życia, otoczenia czy po prostu oderwania się od codzienności – to właśnie wyjazd za granicę stwarza taką szansę. Trafisz do nowego środowiska, zaczniesz otaczać się innymi osobami niż dotychczas. Udana praca za granicą zwiększa samoocenę i daje dużo pewności siebie. Odniesienie sukcesu w tak stresujących warunkach nie udaje się każdemu, a skoro udało się Tobie – z pewnością możesz się tym chwalić. Nie wspominając oczywiście o wysokich zarobkach, które dają szansę na lepsze życie. Praca za granicą – o czym warto pamiętać? Jeżeli jesteś zdecydowany opuścić swój kraj, kieruje Tobą chęć zarobienia pieniędzy i rozpoczęcia wszystkiego od nowa – warto pamiętać o kilku kwestiach. Nigdy nie jedź w ciemno – jeżeli nie jedziesz do konkretnej pracy, a w docelowym miejscu Twojej podróży nie czeka na Ciebie ktoś bliskich, to nie warto ryzykować. Nie każdy jest na tyle zaradny, by odnaleźć się w nowym środowisku bez żadnego wsparcia. Nigdy nie wiesz co czeka Cię na miejscu, nawet po przeczytaniu blogów i poradników rzeczywistość może okazać się zupełnie inna. Skorzystaj z pomocy zaufanej agencji pracy. Poland Workforce cieszy się dobrą opinią wśród ludzi, którym pomogliśmy w znalezieniu pracy za granicą. Nie tylko zadbamy o korzystne warunki umowy korzystne. Pomożemy również w kwestii transportu i zakwaterowania oraz zajmiemy się wszelkimi formalnościami. Dzięki temu, stres związany ze zmianą pracy jest znacznie mniejszy, a Ty będziesz mógł skupić się już tylko na zaaklimatyzowaniu się w nowym miejscu. Pozytywne myślenie to podstawa. Bądź uprzejmy, nawiązuj kontakty i nie bój się zadawać pytań. Nie poddawaj się szukając pracy w Polsce, a jeżeli wyjazd za granicę jest jedyną słuszną i korzystną dla Ciebie opcją – nie poddawaj się również tam! Coraz więcej Polaków z naszą pomocą opuszcza Polskę, by w niedługim czasie zaprosić tam na stałe swoją rodzinę. Czy warto być emigrantem? Rozprawka | wypracowanie Sprawa emigracji jest niezwykle aktualna w naszych czasach – w końcu setki tysięcy naszych rodaków opuszczają Polskę i udają się do innych krajów w poszukiwaniu pracy, lepszego życia, a czasem przygody. Każdy z nas stanie w końcu przed pokusą zamieszkania w innym państwie, stąd wszyscy musimy zadać sobie pytanie „czy warto być emigrantem”. Zagadnienie to jest bardzo skomplikowane, wymienić można wiele argumentów za i przeciw – trzeba też unikać zbyt jednoznacznych opinii, bo łatwo możemy kogoś skrzywdzić pochopną wypowiedzią. Emigracja wiążę się z porzuceniem miejsc, które znamy i – bardzo często – ludzi, których kochamy. Wprawdzie dzisiejsi emigranci zarobkowi mogą wracać w swoje rodzinne strony, na przykład na wakacje, ale chyba każdy przyzna, że to nie to samo. W końcu kiedyś mogli cały czas cieszyć się urokami swoich miejscowości, a po wyprowadzce są tam najwyżej gośćmi. Tęsknota za rodzinnymi okolicami nie opuszcza emigrantów nigdy – chyba każdy słyszał, czy to na żywo, czy w telewizji, wspomnienia osoby, która spędziła w „drugiej ojczyźnie” pół wieku albo i dłużej, a i tak ze łzami w oczach opowiada o drzewach, rosnących w jej rodzinnej wsi. Oprócz porzucenia ukochanych miejsc, emigrant musi rozstać się z rodziną – zazwyczaj najbliżsi jadą w nieznane razem z nim, ale niemal zawsze ktoś drogi jego sercu nie może udać się w drogę. A rozmowy przez telefon, czy internetowe komunikatory nie są w stanie zastąpić przebywania razem z ukochanymi. Wiele osób twierdzi, że emigracja pozwala poznać nowe kraje, ludzi i środowiska. Trudno z tym dyskutować – z pewnością zamieszkanie w nowym miejscu jest niezwykle rozwijającym przeżyciem. Z drugiej strony można jednak zwrócić uwagę, iż w naszych czasach, czasach Unii Europejskiej, tanich linii lotniczych i międzynarodowych programów wymiany uczniów i studentów, nie ma konieczności zostawiać na zawsze swojej ojczyzny, by zwiedzić inne państwa. Na pytanie, czy warto być emigrantem, każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Według mnie – nie warto. Wszystkie zalety, jakie daje emigracja bledną przy wadach, jakie ze sobą niesie. Uważam, ze powinniśmy żyć i pracować w rodzinnych stronach, by przekazać kolejnym pokoleniom dziedzictwo, jakie nam zostawili nasi przodkowie. Jednocześnie nie wolno potępiać ludzi, którzy decydują się na emigrację – często bowiem do takiej decyzji wiodą ich bardzo ciężkie warunki materialne. Wiele osób decyduje się też opuścić swoją ojczyznę, ponieważ w rodzimych stronach spotykają się z prześladowaniami, z powodu swojego koloru skóry, religii lub przekonań politycznych. Rozwiń więcej Wszyscy wmawiają ci, że powinnaś poszukać pracy poza granicami kraju? My znamy powody, dla których lepiej zostać na miejscu. Grubo ponad milion Polaków wyjechało w kryzysie za granicę – wynika z danych Narodowego Spisu Powszechnego i Głównego Urzędu Statystycznego. To najliczniejsza masowa emigracja Polaków z kraju nad Wisłą od lat 50. Potocznie mówimy, że nasi rodacy za granicę wyjeżdżają „za chlebem” – czyli po prostu za (lepszą) pracą i statusem życiowym. To przede wszystkim efekt dużego bezrobocia na polskim rynku pracy i braku perspektyw szczególnie dla młodych ludzi. W najgorszej sytuacji są absolwenci wyższych uczelni do 25. roku życiu, dla których pracy praktycznie nie ma. Zanim jednak postanowisz poszukać szczęścia za granicą, wykorzystaj swój czas na miejscu. Oto powody, dla których warto zostać w kraju. Wyjazd za granicę to życiowa rewolucja Dobrze się zastanów, czy jesteś na nią gotowa. To nie wycieczka, tylko przeprowadzka na stałe do innego kraju – musisz zatem wykazać się szczególną odwagą, zwłaszcza jeśli jedziesz tam sama. Nawiążesz nowe znajomości, ale najlepszych przyjaciół zostawisz w Polsce. Poza tym w kryzysowej sytuacji (związanej np. ze zdrowiem) będziesz musiała radzić sobie w obcych warunkach. Wyjazd za granicę nie jest zatem dobrym pomysłem w przypadku osób, które są silnie związane z domem rodzinnym i przyjaciółmi, nie mówią biegle w obcym języku, nie są odpornie na sytuacje kryzysowe i boją się zmian. Są osoby, które nawet po wielu latach spędzonych na obczyźnie wracają, bo nie mogą sobie poradzić z rozłąką. Czy naprawdę jest ci to potrzebne? Gdy wrócisz, będziesz musiała zaczynać od zera To jeden z najistotniejszych argumentów. Fakt – jedziesz tam do pracy, zdobędziesz zatem doświadczenie zawodowe i zarobisz konkretne pieniądze. Może nawet uda ci się coś odłożyć. Ale gdy po roku czy dwóch wrócisz do kraju, na polskim rynku pracy zaczniesz od zera. Szczególnie jeśli za granicą chwytałaś się byle jakich zajęć, niezwiązanych z twoim wykształceniem czy umiejętnościami. Nie daj sobie wmówić, że zagraniczny pracodawca wpisany do CV rzuci polskiego pracodawcę na kolana. Rekruterzy często do takiego doświadczenia podchodzą z dystansem. Lepiej zatem zacząć od zera w Polsce i małymi krokami piąć się po drabinie kariery. O tym, jak poradzić sobie po powrocie z emigracji, przeczytasz w osobnym artykule. Wasz związek raczej nie przetrwa Pod warunkiem, że wyjazd za granicę rozważasz będąc w związku partnerskim z mężczyzną, który nie opuści kraju razem z tobą. Możecie sobie obiecać, że będziecie się wzajemnie odwiedzać, dzwonić do siebie i pisać. Ale to nie to samo co kontakt twarzą w twarz. Tutaj piszemy więcej o związkach na odległość. Jeśli wyjeżdżasz na długo, trudno liczyć, że wasz związek przetrwa. Statystyki są nieubłagane. Z szacunków demografów wynika, że emigracja rozbija polskie małżeństwa – wkrótce może się rozpaść co trzecia emigracyjna rodzina. Już teraz w rozłące żyje blisko pół miliona polskich małżeństw. Jeśli zatem rozpadają się zalegalizowane związki, to jaki los czeka te niescementowane? Jeśli nie znasz języka, nie zrobisz kariery „Mój kuzyn wyjechał za granicę, znalazł dobrą pracę, zaraz zaczyna studia. Ale słyszałam od niego, że życia tam nie mają ludzie nieznający języka, są tzw. robolami” – opowiada jedna z internautek. A kolejna dodaje: „Rodzice mojej przyjaciółki przenieśli się całą rodziną za granicę, by coś znaleźć. Do teraz żyją w otoczeniu Polonii, nie znając angielskiego i dorabiając na tym, co się trafi”. Wniosek? Nie łudź się, że bez języka będziesz się liczyć w obcym kraju i zrobisz karierę. W takim przypadku naprawdę lepiej zostać w Polsce i zdobywać konkretne doświadczenie zawodowe, nawet zaczynając od praktyki, stażu czy pracy za grosze. Brak życia osobistego Ten argument również powinnaś rozważyć – wielu emigrantów twierdzi, że odkąd wyjechali do innego kraju, ich życie zaczęło kręcić się praktycznie wyłącznie wokół pracy, z przerwą na zakupy. „Fakt, że emigranci często nie mają życia osobistego tylko praca, dom, praca…” – twierdzi 22-letnia Asia. Podporządkowanie życia sprawom zawodowym to rozwiązanie na krótką metę – prędzej czy później zdasz sobie sprawę, że czas ucieka ci przez palce, a z zagranicznego wyjazdu nie masz praktycznie niczego prócz pieniędzy. A będzie ci jeszcze trudniej, jeżeli przeprowadzisz się do obcego kraju sama, bez bliskich i znajomych. Nie jesteś „u siebie” Po prostu. Polskę albo przynajmniej swoje miasto znasz jak własną kieszeń. Ze wszystkimi się dogadasz i nie ma mowy o barierze językowej. Możesz brać udział w głosowaniach, masz wpływ na otaczającą cię rzeczywistość. A za granicą? Żebyś poczuła się tam jak u siebie, muszą minąć lata. Poza tym o obywatelstwo również nie jest łatwo. Dla osób, które lubią czuć się dobrze w swoim otoczeniu i nie przepadają za zmianami, zagraniczny wyjazd będzie rewolucją, z którą mogą sobie nie poradzić. Pamiętaj, że Polska, jaka by nie była, to twój rodzinny kraj, w którym się urodziłaś i wychowałaś. Warto z tego rezygnować? W Polsce też możesz wiele osiągnąć Wyjeżdżamy za granicę za pieniędzmi. Bo albo na miejscu nie mamy pracy, albo wolimy w innym kraju za to samo zajęcie zarobić co najmniej trzy razy więcej. Tylko że często zapominamy, że w Polsce również można sporo osiągnąć! Nieprawda, że pracy nie ma i że młodzi ludzie skazani są na wegetację oraz „umowy śmieciowe”. Dla najlepszych, czyli ambitnych i pracowitych, praca zawsze będzie. Musisz tylko wykazać się dużą determinacją i dążyć do wytyczonego przez siebie celu, ale opłaci się. Ważne, abyś cały czas się rozwijała i nie marnowała okazji, które mogą zaprocentować w przyszłości. W Polsce naprawdę można osiągnąć sukces. EPN Zobacz także: Praca zdalna. Opłaca się? Można zarabiać, nie wychodząc z domu. Dziwne pytania na kwalifikacyjnej Sprawdź, o co mogą cię zapytać w czasie interview. Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia Czy można wyemigrować bez znajomości języków? Jaki język przyda się w Norwegii, a jaki w Egipcie? I czy wszędzie dogadamy się po angielsku? Polki opowiadają o swoich emigracyjnych przeprawach językowych i zdradzają, jak to wygląda w poszczególnych krajach! Do you speak English? Brak znajomości języka lokalnego często zniechęca do wyjazdów w nietypowe, egzotyczne miejsca – zwłaszcza jeśli ma to być przeprowadzka na dłużej. Tymczasem globalizacja robi swoje i chyba nikogo już nie dziwi, że angielski otwiera wiele drzwi na całym świecie. “W Malezji można mieszkać latami i nie używać w ogóle bahasa Melayu, języka urzędowego” – opowiada Jadźka Matelska ( “W praktyce kraj ten (a zwłaszcza stolica Kuala Lumpur) funkcjonuje w dużej mierze w języku angielskim. Oczywiście pewne malezyjskie słówka, głównie związane z jedzeniem, człowiek wyłapuje siłą rzeczy. Ale po angielsku swobodnie porozmawia zarówno z kolegami w biurze jak i z panem sprzedającym smażony ryż na ulicy. Ba, nawet niektórzy rodowici Malezyjczycy, zwłaszcza ci mający chińskie korzenie, po malezyjsku zaledwie dukają.” Podobne doświadczenia miała Ania Maślanka: “Gdy zamieszkałam w Norwegii, nie znałam języka zupełnie. W pracy wszyscy używaliśmy angielskiego. Na naukę zdecydowałam się po czterech miesiącach, gdy już wiedziałam, że chcę zostać w tym kraju.” Oczywiście, nie wszędzie pójdzie nam tak łatwo. Przekonała się o tym Joanna Rutko ( “Szwajcaria ma cztery języki urzędowe: niemiecki, którym posługuje się ponad 60% społeczeństwa, francuski (22,8%), włoski (8,4%) i retoromański (0,6%). Niemiecki, jako najpopularniejszy, sprawia najwięcej problemów. Nie wystarczy język wyuczony w polskiej szkole. Praktycznie każda wioska posługuje się swoim własnym dialektem. W dużych miastach, korporacjach i biznesach turystycznych można porozumiewać się w języku angielskim. Ale jeśli nie pracujesz w międzynarodowej firmie, branży IT czy hotelu, trudno będzie znaleźć zatrudnienie, nie znając podstaw języka kantonalnego.” Są całe regiony świata, gdzie angielski na niewiele się przyda. “W Kolumbii, podobnie jak w całej Ameryce Łacińskiej, językiem, który po prostu trzeba znać, jest hiszpański” – mówi Jadźka Matelska. “Nawet w portugalskojęzycznej Brazylii prędzej porozumiemy się po hiszpańsku niż np. po angielsku. Co prawda słynny latynoski temperament czasem przychodzi z pomocą i aby się dogadać wystarczy mowa ciała plus dobre chęci, jednak bez znajomości hiszpańskiego umyka nam wiele. Bardzo trudno też w takiej sytuacji znaleźć pracę czy porozumieć się w urzędzie imigracyjnym.” Mocno turystyczne kraje, jak Turcja, również sprawiają problemy, co potwierdza Ilona Güllü ( “Jeśli chcesz zatrzymać się w Turcji na dłużej, nauka lokalnego języka to podstawa. Nawet w kosmopolitycznym Stambule nie można brać za pewnik znajomości języka angielskiego u miejscowych.” Siła poliglotek Czasem jednak nie chodzi tylko o przetrwanie. Znajomość języka lokalnego, choć nie jest obowiązkowa, przełamuje lody, otwiera wiele niewidzialnych drzwi i pomaga poczuć się pewniej w różnych sytuacjach. “Mimo iż angielski zupełnie wystarcza mi, aby swobodnie żyć i wszystko załatwić, to jednak nie wyobrażam sobie nie posługiwać się językiem kraju, w którym mieszkam” – opowiada Ania Maślanka. “Chociaż w tej chwili posługuję się norweskim całkiem nieźle, to gdy szukam pracy zaniżam swój poziom. Dlaczego? Otóż w gastronomii zazwyczaj angielski zupełnie wystarcza, gdyż większość kucharzy to imigranci, niewielu z moich współpracowników pochodzi z Norwegii. A jeśli przyznam się, że coś tam umiem, to mogę zostać zastrzelona przez potencjalnego szefa lokalnym dialektem (których w Norwegii jest bardzo wiele), z którego nie zrozumiem nic. Lepiej zatem pokazać się z lepszej strony, niż zbłaźnić. Z takim podejściem wiąże się jeszcze jedna zabawna rzecz. Przed laty mieszkałam w Finlandii i opanowałam język całkiem nieźle. W zeszłym roku wróciłam tam na parę miesięcy. Zapomniałam już, jak się wysłowić, ale nadal dużo rozumiałam. Swoim zwyczajem też nie przyznałam się do tego na początku. No i w ten sposób zdemaskowałam obrabianie mi zadu w mojej obecności. Wyobraźcie sobie minę delikwenta, który tyradę na mój temat zakończył “ta Polka i tak nie rozumie”, a ja odpowiedziałam mu po fińsku, że skoro nie rozumiem, to może zechce przetłumaczyć na angielski.” Podobne podejście wyznaje Ania Bittner ( “Jestem przekonana, że dostęp do kultury i dogłębnego poznania kraju prowadzi przez język – dlatego nie wyobrażam sobie nie uczyć się języka kraju, w którym mieszkam. W Portugalii można żyć z angielskim, znam mnóstwo takich osób. Ale co to za życie! Na skraju społeczeństwa, bazując na tym, co przetłumaczą liczne angielskie stowarzyszenia emigranckie.” Język, ale właściwie jaki? No dobrze, skoro mamy już dobre chęci i zapał do nauki, pojawia się pytanie… jakiego języka naprawdę warto się nauczyć? Okazuje się bowiem, że nie zawsze najbardziej przydatny jest język urzędowy danego kraju. “Przyjeżdżając do Egiptu, podstawowe pytanie jakie należy sobie zadać w kwestii nauki języka, to do czego nam on będzie potrzebny” – opowiada Magda Fou ( “Mimo że oficjalnym językiem jest język arabski, tak naprawdę na co dzień nikt się nim nie posługuje. Do codziennej komunikacji najlepiej od razu zacząć uczyć się dialektu egipskiego. A ponieważ dialekty żyją własnym życiem i są to języki bardziej mówione niż pisane, to znalezienie materiałów do nauki jest wielkim wyzwaniem.” W niektórych krajach sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana, np. na Wyspach Zielonego Przylądka (Cabo Verde), gdzie mieszka Emilia Wojciechowska ( Cabo Verde to archipelag dziewięciu wysp rozsianych po Atlantyku i należy do grupy PALOP – państw afrykańskich, w których językiem oficjalnym jest język portugalski, ze względu na historię kolonizacji. Przeprowadzając się na Wyspy Zielonego Przylądka, mówiłam po portugalsku – może nie superpłynnie, ale na pewno komunikatywnie. Jakież zatem było moje zaskoczenie, kiedy już w pierwszych dniach odkryłam, że ten portugalski jest… jakiś inny. I że oni mnie rozumieją, ale ja ich nie do końca! Okazało się bowiem, że i owszem – portugalski jest językiem „oficjalnym”, ale na ulicach króluje kreolski! I bynajmniej na tym nie koniec było moich zaskoczeń! Pierwszą wyspą, na jakiej mieszkałam, była wyspa Santiago. I jeszcze kiedy nie wiedziałam, że zagrzeję tu miejsce na dłużej, wybrałam się w podróż po archipelagu. Podczas tej pierwszej podróży odwiedziłam wyspy Sal, São Nicolau, São Vicente i Santo Antão. Mieszkałam już wtedy kilka miesięcy na Santiago i podłapałam kreolski, więc dumna z siebie, do każdej napotkanej osoby mówiłam, a jakże, po kreolsku! Dogadać się dogadałam, ale… im dalej od Santiago, tym gorzej mi szło. A jak wysiadłam na wyspie Santo Antão, to już zupełnie się załamałam. I tak odkryłam, że zdanie, którego dziś sama często używam do opisania Cabo Verde – „małe, ale różnorodne”, dotyczy także języka. Każda wyspa mówi innym kreolskim. Są nawet różnice w obrębie danej wyspy! I dzięki temu nauka tego języka to dla mnie nadal wielka przygoda, mimo dziewięciu lat na Cabo Verde!” Zaskoczenie może spotkać nawet w krajach angielskojęzycznych, jak mówi Agnieszka Ramian ( “Mamy angielski amerykański, angielski brytyjski i… angielski szkocki! Kiedy drugiego dnia po przyjeździe na obczyznę postanowiłam przetestować moje umiejętności językowe, czułam się pewnie. Przecież wszystko umiem – matura ustna na maksa i piąteczki w dzienniku same się nie zrobiły. Nie chciałam rzucać się od razu na głęboką wodę, więc zaczęłam delikatnie, od podstawowych rozmówek, pytań o kierunki i którędy do celu. Starannie wyselekcjonowanego tubylca zagadnęłam, gdzie znajdę najbliższą bibliotekę. Zrozumiał mnie bez problemu, ochoczo rzucił się do pomocy, bo taki naród. Z jego ust wydobył się jakiś niezidentyfikowany bełkot, ciąg słów, które brzmiały znajomo, ale ich nie rozumiałam. Gdyby nie wyciągnął ręki, aby jednocześnie wskazać mi budynek, którego szukałam, nie wyniosłabym nic z tej interakcji. Szkocki akcent zmienił angielski w obcy język. Osłuchiwałam się przez wiele miesięcy.” Nauka z miłości? Względy praktyczne to jedna sprawa, ale niektóre z nas podejmują naukę języków bardzo nietypowych czy wręcz wymierających, z pasji i zafascynowania daną kulturą bądź regionem. “Nigdy nie sądziłam, że nauczę się któregoś z języków serbołużyckich. Przypadek sprawił jednak, że przed ponad dziesięciu laty, jeszcze jako doktorantka, trafiłam na Łużyce, a obecnie od ponad roku mieszkam w Chociebużu (dolnołuż. Chóśebuz, niem. Cottbus), zwanym stolicą Dolnych Łużyc” – opowiada Justyna Michniuk. “Wielu ludzi pyta mnie, po co w ogóle uczyć się języka dolnołużyckiego, którym mówi dziś może maksymalnie tysiąc osób, a zna go biernie około Siedmiu tysięcy. Mogłabym przecież postawić na bardziej modne języki obce. Taki punkt widzenia mnie nie przekonuje, od dziecka bowiem fascynowało mnie wszystko, co inne, nieznane i troszkę tajemnicze. Tak też jest z językiem dolnołużyckim. Nie bez znaczenia jest oczywiście fakt, że mój luby jest oryginalnym i co najważniejsze świadomym Serbołużyczaninem. Od początku porozumiewaliśmy się w dziwny sposób tzn. każde mówi w swoim języku. W naszym domu nie słychać więc niemieckiego, chociaż oboje używamy go naturalnie w pracy, w urzędach itp. Rozbrzmiewa za to polski, górnołużycki i dolnołużycki. Ze znajomymi i przyjaciółmi rodziny znającymi dolnołużycki mówię w tym języku. Oczywiście wciąż popełniam błędy, jednak staram się ciągle doskonalić w tym, znajdującym się na czerwonej liście języków wymierających, języku słowiańskim, w którego brzmieniu od dawna jestem zakochana.” Może więc, aby naprawdę poznać jakiś kraj, trzeba pokochać jego język? Czasem działa to też w drugą stronę, jak twierdzi Natalia Wojas ( “W Rosji, dokąd przywiodły mnie losy, znajomość rosyjskiego jest obowiązkowa! To prawda, że w kontaktach z firmami współpracującymi z zagranicą, spokojnie można stosować angielski. Ale czy będzie to podstawą prawdziwego, długotrwałego biznesu? Śmiem wątpić. A już na pewno bez znajomości mowy Puszkina nie otarłabym się o słynną rosyjską duszę… Jestem z pokolenia, które miało rosyjski jeszcze w podstawówce, jeździłam wielokrotnie do Rosji, poradziłam sobie w Mołdawii. Jednak w Moskwie z rozpaczą stwierdziłam, że w zasadzie… nie znam rosyjskiego. Znajomość języka to nie tylko słówka, gramatyka i wymowa, ale też bardzo ważny kod kulturowy i znajomość realiów kraju. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że żeby dobrze mówić po rosyjsku, trzeba Rosję pokochać.” O swoich doświadczeniach opowiedziały: Jadźka Matelska (Malezja / Kolumbia, Ania Maślanka (Norwegia) Joanna Rutko (Szwajcaria, Ilona Güllü (Turcja, Ania Bittner (Portugalia, Magda Fou (Egipt, Emilia Wojciechowska (Wyspy Zielonego Przylądka, Agnieszka Ramian (Szkocja, Justyna Michniuk (Niemcy) Natalia Wojas (Mołdawia / Rosja, Całość zebrała i zredagowała: Jadźka Matelska

czy warto mieszkać i pracować na obczyźnie